Jako, że blog nosi zacne miano Diebgasse, to oczywiście jednym z naszych koników są średniowieczne ceny, zarobki i paserstwo. Żeby wiedzieć kogo okradać, trzeba wiedzieć kogo stać na zabawki warte spieniężenia :P
Najbardziej logicznym celem mieszkańca naszego zaułka byłby kupiec korzenny, mistrz cechowy lub szlachcic. Niestety w realiach naszej zabawy - rekonstrukcji - taka stratyfikacja nie jest wcale oczywista. Jednym z najbardziej irytujących mnie zjawisk jest obszymurek z okuwanym paskiem, cebulak w chaperonie, chudopachołek w okularach, tabuny obdartusów z kartami, haftowanymi sakiewkami czy pasterki w sukniach z hajgotikfaszondressach from hałsbuch.
Stąd też zabieram się za robotę i postaram się zebrać trochę informacji na temat cen, zarobków, trof itd w późnym średniowieczu.
Zaczniemy od podstaw, czyli kilka informacji ogólnych i trochę o zarobkach. W kolejnych częściach postaram się pozbierać nieco wiadomości na temat cen i ostatecznie porównać chęci z możliwościami.
Wypada rozpocząć od pojęcia trofy. W skrócie jest to taki współczesny koszyk dóbr. Za jej pomocą obliczamy wartość danej monety dla ówczesnych. Bo to, że grosz to średnio 3,5 grama, niewiele nam mówi. A gdy powiem, że za ten grosz to można kupić tyle a tyle śledzi, kapusty lub piwa, to jesteśmy w domu.
W pojęciu trofy zakładamy więc, że osobnik potrzebuje dziennie jakieś 3000 kcal.
Druga sprawa to podstawowe jednostki obrachunkowe, jakie stosowano i jakie będą nam potrzebne.
Najważniejszą monetą był chyba grosz. Grosz to - jak pisałem - około 3,5 grama, czasem więcej (gdy czeski), czasem mniej (gdy polski). 28 groszy czeskich to jeden floren węgierski, podstawowa złota moneta w okolicy. Jest jeszcze grzywna (jednostka tylko obrachunkowa), która jest warta jakieś 48 groszy czeskich.
Grosze można też podzielić, jeśli chce się kupić bułkę w sklepie. Najczęściej dzielono go na halerze, których w groszu mieściło się 17-18.
Przynajmniej tak to wygląda do końca XV wieku na Śląsku. I tylko na papierze i wzorcowo, bo handel monetami kwitł w najlepsze i różnice w cenie węgierskiego florena mogły być wielkie.
By nie było wątpliwości, wezmę jeden stały przelicznik: 18hl = 1gr; 1 fl = 28 gr; 1g = 48 gr.
Czas na zarobki.
Danych mam zarazem i mało, i dużo. Nie chciało mi się na dziś zebrać wszystkiego, ale dzięki kilku fajnym opracowaniom mam trochę średnich i charakterystycznych wartości liczbowych. Zapewne w przyszłości możecie się spodziewać dokładniejszych danych, np. dla Wrocławia.
Jeśli to kogoś interesuje, paryscy cieśle w połowie XIV wieku zarabiali statystycznie 650 sou rocznie. Ich pomocnik połowę tego. Murarz 395 sou, jego pomocnik również tylko połowę tego. Ile to jest w trofach - niestety nie wiem :) Możecie poszukać.
Dla naszych okolic dane już możemy przeliczyć.
W 2 połowie XV wieku tygodniowe przeciętne zarobki wynosiły:
3,7 gr - wozak
4,5 gr - parobek niewykwalifikowany
8,5 gr - niewykwalifikowany robotnik
12-14 gr - strzelec
14 gr - czeladnik
24 gr - cieśla
23-28 gr - pawężnik, kopijnik
18-35 gr mistrz murarski
Są to dane średnie i chyba kłamliwe dla zawodów innych niż żołnierze. Nie uwzględniają wielkości miasta i lokalnych warunków. Oczywiście w Gdańsku czy Krakowie zarabiało się więcej niż w Skaryszewach lub Rzgowie.
Fajne informacje na ten temat mamy dla lat 1456 - 1474 dla prowincji wielkopolskiej. Zasadniczo jedynym miastem o randze ponadregionalnej był tam wówczas Poznań. Drugą grupę stanowią miasta takie jak Gniezno, ważne, ale raczej w obrębie regionu, może kraju. Dalej mamy miasta średnie (może jakieś Pyzdry) i wygwizdowia z prawem miejskim i o wiejskiej mentalności (Warszawa ;) ).
Mediana majątków dla Poznania wynosiła 30 grzywien, dla Gniezna 20 grzywien - podobnie jak dla miast średnich, i tylko 10 dla miasteczek.
Te same dokumenty pozwalają nam poznać majątki chłopów. W okolicach Gniezna najwięcej było gospodarstw wartych 9-16 grzywien, a pod Poznaniem 18-30 grzywien. Dominują wśród nich chłopi jednołanowi, a więc zasadniczo bogaci. Chłop taki na swoim ładnie zboża mógł zarobić w skali roku około 5-6 grzywien netto.
Weselej sytuacja wygląda dla panów rycerzy w okolicy. Usilnie poszukuję informacji o cenach tych złotych ostróg, pasów i przyłbic by porównać z faktem, że zaledwie 8% szlachty gnieźnieńskiej i 13% poznańskiej była właścicielem jednej wsi (statystycznie 450 grzywien). Najczęściej posiadali tylko pół wsi warte średnio jakieś 160 grzywien. Takich rodzin było 37% pod Gnieznem i 39% pod Poznaniem. Ćwierć wsi o wartości średnio 60 grzywien miało kolejno 27% i 18%. Szlachty zagrodowej w powiecie gnieźnieńskim było zaś 21,5% i w pozańskim 18%. Majątek szlachty na zagrodzie szacuje się od 0,5 do 30 grzywien.
A, i na koniec próba relatywizacji powyższych danych. Dla 2 połowy XV wieku można policzyć, że za 1 grzywnę można było kupić 220 trof, czy mówiąc inaczej dorosły osobnik potrzebował na swoje utrzymanie rocznie 1,65 grzywny. Nie zapominajmy jednak, że to koszt podstawowy, najtańszy, taki paprykarz z Biedronki. No i bez mieszkania, ubrania, piwa, ziarna dla zaprzyjaźnionego szczura itd...
Literatura:
W. Adamczyk,
Ceny w Lublinie od XVI do końca XVIII wieku, Lwów 1935.
A. Bołdyrew,
Piechota zaciężna w Polsce w pierwszej połowie XVI wieku, Warszawa 2011.
B. Geremek,
Najemna siła robocza w rzemiośle Paryża XIII-XV w. Studium o średniowiecznym rynku siły roboczej, Warszawa 1962.
T. Grabaczyk,
Piechota zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku, Łódź 2000.
G. Jawor,
Zjawisko ubóstwa na wsi polskiej XV - XVI wieku : (na przykładzie ziemi lubelskiej), [w:]
Zbytek i ubóstwo w starożytności i średniowieczu, red. L. Kostuch, K. Ryszewska, Kielce 2010, s. 441-451.
J. Wiesiołowski,
Biedni, bogaci, przeciętni. Stratyfikacja społeczeństwa polskiego w końcu XV wieku, [w:]
Pauvres et riches, red. M. Aymard, J. Banaszkiewicz, J. Le Goff, H. Samsonowicz, Warszawa 1992, s. 145-154.
CDN.