wtorek, 9 października 2012

Obstrukcja historyczna

Jak pod względem poglądów nie lubię niejakiego Wojciecha Cejrowskiego, to bardzo podobał mi się program pt. Co mnie wkurza?
Biorąc z niego dobre wzorce mam zamiar dzisiejszy wpis poświęcić mocno irytującemu mnie zjawisku.
Czemu do ciężkiej cholery wszelkie Sromowce Niżne muszą mieć "festyny historyczne", "bractwo rycerskie" i "turniej"?

Oglądam sobie ogłoszenie na freha.pl i widzę Dni REKONSTRUKCJI. Wchodzę na stronę promującą to wydarzenie i widzę to:



Innym razem widzę relację z turnieju RYCERSKIEGO w Maszewie (wygwizdowiu z 3000 tysiącami ludzi). I tam kwiatki jak to:

za: galeria.maszewo.pl

Albo coś co się nazywa Kampusem HISTORYCZNYM Włodzienina...

Po co to komu? Czy nie wstyd niektórym nazywać sznurka od snopowiązałki przy wcale fajnym hełmie rekonstrukcją? Nie można zadbać, uszyć, zrobić jak trzeba? Nie wymagam by każdy miał ręcznie tkane gacie. Wystarczy nie kombinować jak koń pod górkę, wziąć pierwszego z brzegu Osprey'a i zamówić na wzór kolorowego obrazka z wnętrza.

Albo ostatni seledynowy rycerz, który został moim ulubieńcem. Możemy mu zrobić rozbiór jak w 1795 roku.
-hełm: z X-XII wieku. Akceptowalny, ale po kiego dodano osobno donitowany nosal w formie krzyża to pominę. Ma za to czepiec kolczy.
-korpus: coś... jakiś brązowy chałat o bliżej nieokreślonej formie, a na to okołorycerska tunika z około XIII wieku w najbrzydszym kolorze jaki widziałem. Podszyta czernią, a kliny w kroku zjadły mole. 
-pasek: nie wiem czym jest, ale przy nim wisi źle uszyta torebka z XIV lub XV wieku. Czemu źle uszyta? Bo pasek nie tak zrobiony, bo mogę postawić butelkę dobrej whisky, że otwór też źle ma zrobiony. Jakby nie można szyjąc doszyć paska jak należy, i wyciąć otworek w dobrym miejscu.
-buty: wysokie, zapinane na haftki, takie mocno wikińskie bym powiedział, więc przeskakujemy z XV na IX-X wiek.
-tarcza: w kształcie XIIIwieczna, brzydka, kolorystycznie niestrawna i obita skórą...
-rękawice: spawalnicze w kolorze krwistej czerwieni
-szabla: na tym znam się trochę słabiej, ale nie kojarzę tak mocno wygiętej średniowiecznej szabli... czyżby XVI-XVII wiek?

I czemu na imprezie edukacyjnej pokazuje się takich ludzi? Czy przypadkiem nie jesteśmy winni odbiorcy, nieważne jak głupiemu, odrobinę rzetelności? A noś sobie pod spodem termoaktywną koszulkę, byleby dzieciak w Maszewie czy Włodzieniu nie miał potem obrazu rycerza noszącego tarczę ze znaku drogowego.

Myślałem, że pewne rzeczy już minęły, ale cholera są jak łupież... nawracają.


ps
mam nadzieję, że oburzeni autorzy nie usuną zdjęć... ale spokojnie, jak co mam je zapisane :)

10 komentarzy:

  1. Sorry for lack of translation, but this post describes a typical Polish problem of poorly understood reenactment. At least, photos should give you a little fun.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedź na pytanie czemu wszystkie Pcimia Małe,Duże muszą (? -moje nie mało, o ile mi wiadomo, do tej pory) mieć-w dużym cudzysłowiu- "festyny historyczne", jest bardzo prosta-żeby się coś działo, aby była jakaś atrakcja dla społeczności lokalnej, małym kosztem...mnie to wkurza, o tyle, że nazywanie żywą historią czegoś, co nią nie jest jest de facto kłamstwem, i wciskaniem ludziom ciemnoty.
    Robert

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aczkolwiek-czy to jest tylko problem w Pl..? Zaglądasz pewnie na My Armoury, choćby/ wszędzie jest i rekonstrukcja, i no właśnie... nie wiadomo co ;P

      Usuń
    2. Oczywiście, że to nie jest problem tylko polski, a ogólnoświatowy.
      Nie znam się jednak na potrzebach i problemach Oldstinker Village w stanie Idaho... Stad będę psioczył i marudził na lokalne wypaczenia.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Arek
    Masz sporo racji, ale też trochę generalizujesz. Oczywiście jest kupa ludzi którzy uważają się za "rycerzy", "rekonstruktorów", "wikingów" itd. i daleko im do czegokolwiek o poziomie nie wspomnę. Z drugiej strony mamy imprezy przykładające dużą wagę właśnie do poziomu odtworzenia kultury materialnej.
    Problem jest inny. Zaproszenie ekipy rekonstrukcyjnej to jest w chwili obecnej koszt przynajmniej wyżywienia, drewna, plus zabezpieczenie terenu, a to jest często kwota dość spora. Dlatego ściągają wszelkiego rodzaju "taniochę", która ma niewielkie wymagania i rozrywka jest dla gawiedzi. Tylko że imprezy rekonstrukcyjne stały się tak powszechne, że publika powoli zaczyna rozróżniać, kiedy jest nabijana w butelkę i powoli zaczyna omijać takie "inscenizacje".
    Igor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszej kwestii masz absolutną rację. W drugiej mam nadzieję, że masz :) Bardzo liczę, że rynek zacznie weryfikować pewne zjawiska. Dobry przykład mam teraz z kumplem, gdzie poproszeni o pewną przysługę dla pewnego urzędu pewnego miasta podaliśmy pewną kwotę... czekamy na odpowiedź lub na zdjęcia pewnie szmatławych osobników, którzy zrobią to za "Bóg zapłać".

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednakże, z innej strony są grupy rekonstrukcyjne, które mają gdzieś jakikolwiek poziom pomimo wieloletniego stażu. często potrafią uprzykrzyć imprezę rekonstruktorom, którzy mają inne zdanie na ten temat, jak np pewna grupa z Warszawy. W takim układzie w pełni zgadzam się z tytułem tego artykułu.

    OdpowiedzUsuń