Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hełmy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hełmy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 lutego 2014

Hełm z kratą?

Wiele lat temu w środowisku rycerskim funkcjonowały łebki z zasłonami typu grill, czyli zamocowaną na pojedynczym zawiasie czołowym kratownicą. Z czasem uznane zostały za mrok, szyderę i odrzucone kategorycznie.
Minęło sporo czasu i chcę wrócić do problemu.
Zacznę od nazwy, gdyż w regulaminach różnych imprez pada określenie "krata polska". Jest to z gruntu określenie bzdurne, bo w Polsce nie ma żadnego źródła na te zasłony, a najbardziej znane przedstawienie pochodzi z Czech.
Skoro już o nim mowa, to nasz ulubieniec wygląda tak, powstał około lat 80. XIV wieku w warsztacie tzw. Mistrza Ołtarza z Trzeboni.
Co możemy o nim powiedzieć. Ma ładny miecz, typowy sztylet tarczowy, typowe osłony płytowe kończyn, ładną szatę na zbroi i ciekawą przyłbicę. Dzwon hełmu jest ozdobiony jakimiś złoceniami. Podobne możemy odnaleźć w wielu innych źródłach, np opracowywanych przeze mnie malowidłach z Koziegłów.
Kiedyś na fresze ktoś też miał wątpliwości co do puklerza, ale tę drogę bym odrzucił. Podobnych tarcz jest sporo, choćby w legnickim Zwierciadle Saskim z 1387 roku.

Reszta gości na Ołtarzu z Trzeboni wygląda już normalnie. Można się czepiać hełmu z łusek, ale po obejrzeniu kilkudziesięciu przedstawień takiego uważam, że istniały (będzie kiedyś wpis o nich).


Zostaje zasłona. Nietypowa i możliwe że niepraktyczna. Kopi to ona nie zatrzyma. Zatrzyma uderzenia rąbiące i sieczne. Dużo i mało. Ale w sumie większość ówczesnych walczących miała w ogóle nie osłoniętą twarz. No i stosowano łebki z nosalem.
Czy są analogie? Ależ oczywiście, że są.


Najbliższą formalną analogią jest ten norymberski obraz z około 1490 roku. O ile w Trzeboni nie doszukiwałbym się chyba szydery, to tutaj anachronizm hełmu jest zdecydowanie bardziej prawdopodobny.
Lecimy dalej. 

Hans Hirtz, lata 50. XV wieku, Pasja z Karlsruhe. Tuż za krzyżem mamy dwóch panów. Jeden w hełmie jak z Trzeboni, drugi w jakimś wielkim basinecie z zasłoną z kraty. Scena szydercza, ale jeszcze do tego wrócę.

Rok 1512 i Albrech Dürer. Scena pasyjna, hełm chyba anachroniczny z kratą.

Zrobiło się pasyjnie i grząsko. Nim wrzucę kolejne obrazki czas na pytanie skąd te hełmy się mogły wziąć. Widzę dwie drogi rozwoju, od łebki z nosalem przez dodanie pręcików. Druga zakłada, że to niekoniecznie jest hełm bojowy. Już tłumaczę skąd tą myśl. Znamy z XV i XVI wieku wiele hełmów z prętowymi zasłonami, które w większości służyły do walk turniejowych (na maczugi, tępe miecze etc). Hełmy w sumie znamy tylko w formie wykształconej jak te.




Szukałem formy wcześniejszej i jedyne co mam w miarę pewnego to fragment z Flos Duellatorum Fiore dei Liberi.


Jestem w stanie uznać, że łebki z kratą rzeczywiście istniały i były używane. Raczej widziałbym je jako hełmy turniejowe, być może pierwszy etap ewolucji hełmu do walk na maczugi. Podobnie w tym czasie też z hełmu wielkiego, raczej bojowego, tworzył się tzw. żabi pysk tylko do walki turniejowej.
A teraz kwestia szyderczości. Jest, że ówcześni podkreślali charakter postaci pewnymi atrybutami, w tym wypaczonym uzbrojeniem. Ale nie możemy na ten zwyczaj patrzeć tylko jednowymiarowo. Oczywiście można dodać do zwykłego hełmu rogi albo na tarczy namalować muchę belzebubkę. Ale często to uzbrojenie jest całkiem zwyczaje, a i tak widać kto jest zły, kto dobry. Bo przykładowo: Ci źli noszą taaakie wielkie tasaki jak z Hamburga. Może źle się kojarzyły? Trzecią płaszczyzną jest użycie danego elementu w złym kontekście. I tu uzbrojenie turniejowe na pachołkach jest całkiem częstym przykładem. 


To jest pachołek ze sceny ścięcia Jana Chrzciciela. 

Stąd chciałbym zasugerować, że hełm z kratą jest autentyczny, ale stosowany w przedstawieniach pachołków jako element szyderczy. Jak obrazki z Hitlerem w raybanach. 
A na zakończenie klin i zagadka. Przez cały wpis intencjonalnie przemilczałem to:


Hełm pochodzi z muzeum w Turynie i Włosi twierdzą, że to autentyk. Czyżbyśmy mieli hełm z kratą, którą ktoś dla zabawy powyginał?
Miłego dnia.

środa, 5 lutego 2014

Paryski "psi pysk"

Ostatnio zasuwaliśmy na Grodźcu, stąd niewiele miałem czasu na napisanie czegokolwiek. Nim uda mi się zebrać zdjęcia do sprawozdania z imprezy pewnie trochę minie, więc na wrażenia z zimowych wojaży też trzeba poczekać.
Ale by nie było nudno mały artykulik o ciekawym hełmie.


W Musée de l'Armée w Paryżu znajduje się taka śliczna kolekcja tzw. psich pysków. Cuda na kiju i zabawki dla bogatych chłopców. Jednak w powyższej kolekcji jeden element mi za cholerę nie pasował do całości. Zazwyczaj dzwony tego typu przyłbic mają prostą lub najwyżej tylko łagodnie profilowaną tylną krawędź i pozbawione są wydziwianych cyeplków na szczycie*. Dzwon tym samym wygląda jak pocisk.
Natomiast hełm widoczny pośrodku ma zupełnie inny kształt. Płatnerz postarał się o mocno podkreśloną tektonikę na potylicy i fikuśny szczyt. Wyglądało mi to na jakiegoś dziwoląga, fanaberię pana rycerza.

Jednak dopiero przyglądając się mu z bliska zrozumiałem, że przyczyna odmienności leży gdzie indziej.



Pierwotnie przyłbica ta miała pojedynczy zawias czołowy a nie dwa skroniowe. Był to pierwotnie jakiś klappenvisier i tyle.
Nie mam w sumie żadnej mądrej puenty. Może jedynie, że mamy kolejny przykład średniowiecznego recyklingu i to wśród pięknych i bogatych.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Klappenvisier i jego "prymitywizm" część 2

Heja.
Dziś nastąpi coś niezwykłego i wiekopomnego. Wbrew temu, co niektórzy mogą uważać, potrafię przyznać się do błędu. Niniejszym to robię. Myliłem się w sprawie klappenvisierów.
Podtrzymuję swoją tezę, że przyłbice z zawiasem czołowym nie były elementem bardziej prymitywnym lub tańszym od swoich dwuzawiasowych kuzynów. Jednak muszę odwołać tezę, że klapki nie występowały wespół z płatami na jednym gościu.
Znalazłem coś takiego.

Jest to manuskrypt angielski znajdujący się w British Library, znany jako BL Egerton 1894 Genesis. Jeśli dobrze się zorientowałem, to taki ładny kolaż z różnych dzieł z połowy XIV wieku.
Widzimy jak byk klappenvisier połączony z kolczugą i płatami. Tu akurat nie widać ich w pełnej krasie, ale inne obrazki z tego dzieła potwierdzają, że to nie kirys kryty.

Dobra, mamy jaskółkę i idę szukać wiosny :)

niedziela, 3 listopada 2013

Materiałowe czepce przy basinetach

Hej.
Dawno nic nie było, więc może czas najwyższy na jakiś niewielki wpis. Zarobiony jestem po łokcie, czasem wychodząc z uczelni czuję się jak Drezno po bombardowaniu. Stąd, wobec braku animuszu, dziś nie będzie nic krytycznego, a prosty przegląd źródeł.

Bardzo mi się zawsze podobały takie ładne czepce do przyłbic pokryte materiałem. Wygląda to jakby chciano ukryć plecionkę kolczugi pomiędzy materacowaniem czepca a zewnętrzną warstwą tkaniny, często również podpikowanej.

Rozwiązanie takie pojawia się stosunkowo wcześnie. Wydaje mi się, że za prototypowe można uznać dziwne kaptury z Biblii Holkham z 2 ćwierci XIV wieku.

Na panu pośrodku widzimy jakiś kaptur kolczy, zapewne podpikowany, z założonym na wierzch pikowanym kapturem zapinanym na guziki. A na wszystkim kolista łebka. 
Początkowo miałem wątpliwości, czy delikwent nie jest intencjonalnie przedstawiony z kolczugą pod kapturem w ramach przedstawienia szyderczego. Ot taki świat na opak. Wątpliwości rozwiały inne przedstawienia z tej Biblii, gdzie widać hełmy z pikowanymi czepcami/kapturami.

Po tym pojedynczym przedstawieniu mam sporą chronologiczną lukę w źródłach.
Pokrywane materiałem czepce pojawiają się ponownie gdzieś pod koniec wieku XIV. Zastanawiające jest, że ich największe zagęszczenie występuje w rejonie okołoalpejskim: Szwajcaria, Tyrol, Austria. Kto wie, może to jakaś lokalna moda.
Poniżej podsyłam kilka fajnych przedstawień z tej serii.
Brixen, początek XV wieku

 Söll, 1 ćwierć XV wieku

Stams, 1426

Nagrobek Waltera von Hohenklingen, zm. 1386

I wyjątki terytorialne: kolejno z francuskiego manuskryptu z 1394 roku i z Bolonii.



A teraz na zakończenie coś bardziej szokującego. Chętnie zobaczyłbym coś takiego na żywo. Proszę Państwa pikowany kaptur na hełmie, Foligno 1 ćwierć XV wieku.


Przy okazji widać jak miała zapewne wyglądać zaginiona zasłona do churburskiego armetu :)