Pokazywanie postów oznaczonych etykietą critic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą critic. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rekonstrukcje gwałtów

W zeszły weekend w miejscowości Radymno (skądinąd ważnej archeologicznie) miała miejsce inscenizacja... rzezi UPA na Polakach.
Ja rozumiem i nie mam nic przeciwko staniu na warcie przy Grobie Chrystusa w Wielką Sobotę, udziale w apelu poległych, inscenizacji walk o Wolę albo i inscenizacji strajków w Stoczni. Ale no żesz **** są jakieś granice. Co dalej? Rozładunek wagonów z Żydami? GRH Sonerkommando czy gwałcicieli z Krasnej Armii?
Rekonstrukcja ma publikę uczyć a nie ogłupiać w imię zaślepienia i animozji nadgranicznych. Powiedzieć: tak Ci ludzie byli źli i nazwać coś ludobójstwem to jedno. Ale pokazywać na oczach dzieci, a może i świadków tych wydarzeń, jak się pali wioskę, jak rozbija niemowlę o próg drzwi?
Litości. Ciekawe czy to organizowała jakaś grupa rekonstrukcyjna czy bojówki ONRu?
Nie popieram i uważam, że organizator kala i tak złe imię ruchu rekonstrukcyjnego.
A może czas podać rękę ludziom, którzy mieli "pecha" urodzić się po drugiej stronie?

____________

Members of the Die Diebgasse Project want to say that, in their opinion, the staging of Wołyń Massacre incident is the worst and the most stupid idea to think up. We condemn this initiative and feel ashamed of doing such things in our country.

wtorek, 9 października 2012

Obstrukcja historyczna

Jak pod względem poglądów nie lubię niejakiego Wojciecha Cejrowskiego, to bardzo podobał mi się program pt. Co mnie wkurza?
Biorąc z niego dobre wzorce mam zamiar dzisiejszy wpis poświęcić mocno irytującemu mnie zjawisku.
Czemu do ciężkiej cholery wszelkie Sromowce Niżne muszą mieć "festyny historyczne", "bractwo rycerskie" i "turniej"?

Oglądam sobie ogłoszenie na freha.pl i widzę Dni REKONSTRUKCJI. Wchodzę na stronę promującą to wydarzenie i widzę to:



Innym razem widzę relację z turnieju RYCERSKIEGO w Maszewie (wygwizdowiu z 3000 tysiącami ludzi). I tam kwiatki jak to:

za: galeria.maszewo.pl

Albo coś co się nazywa Kampusem HISTORYCZNYM Włodzienina...

Po co to komu? Czy nie wstyd niektórym nazywać sznurka od snopowiązałki przy wcale fajnym hełmie rekonstrukcją? Nie można zadbać, uszyć, zrobić jak trzeba? Nie wymagam by każdy miał ręcznie tkane gacie. Wystarczy nie kombinować jak koń pod górkę, wziąć pierwszego z brzegu Osprey'a i zamówić na wzór kolorowego obrazka z wnętrza.

Albo ostatni seledynowy rycerz, który został moim ulubieńcem. Możemy mu zrobić rozbiór jak w 1795 roku.
-hełm: z X-XII wieku. Akceptowalny, ale po kiego dodano osobno donitowany nosal w formie krzyża to pominę. Ma za to czepiec kolczy.
-korpus: coś... jakiś brązowy chałat o bliżej nieokreślonej formie, a na to okołorycerska tunika z około XIII wieku w najbrzydszym kolorze jaki widziałem. Podszyta czernią, a kliny w kroku zjadły mole. 
-pasek: nie wiem czym jest, ale przy nim wisi źle uszyta torebka z XIV lub XV wieku. Czemu źle uszyta? Bo pasek nie tak zrobiony, bo mogę postawić butelkę dobrej whisky, że otwór też źle ma zrobiony. Jakby nie można szyjąc doszyć paska jak należy, i wyciąć otworek w dobrym miejscu.
-buty: wysokie, zapinane na haftki, takie mocno wikińskie bym powiedział, więc przeskakujemy z XV na IX-X wiek.
-tarcza: w kształcie XIIIwieczna, brzydka, kolorystycznie niestrawna i obita skórą...
-rękawice: spawalnicze w kolorze krwistej czerwieni
-szabla: na tym znam się trochę słabiej, ale nie kojarzę tak mocno wygiętej średniowiecznej szabli... czyżby XVI-XVII wiek?

I czemu na imprezie edukacyjnej pokazuje się takich ludzi? Czy przypadkiem nie jesteśmy winni odbiorcy, nieważne jak głupiemu, odrobinę rzetelności? A noś sobie pod spodem termoaktywną koszulkę, byleby dzieciak w Maszewie czy Włodzieniu nie miał potem obrazu rycerza noszącego tarczę ze znaku drogowego.

Myślałem, że pewne rzeczy już minęły, ale cholera są jak łupież... nawracają.


ps
mam nadzieję, że oburzeni autorzy nie usuną zdjęć... ale spokojnie, jak co mam je zapisane :)

czwartek, 4 października 2012

Etos, Patos i Domestos®

I zasada zachowania energii w rekonstrukcji:
Im gorsze szmaty i prześcieradła spowijają twe członki, tym większy etos rycerski w duszy!

Dowód twierdzenia

czwartek, 6 września 2012

Sezon 2012

Pierwszy post merytoryczny. Pewnie będzie przydługi i nudny, ale może coś z niego wyniknie.
Sezon 2012 był dla mnie sezonem przełomowym. Powodów było kilka. Najważniejszym chyba fakt, że od zimy tego roku nie jeżdżę tylko z Konradem Ch. ale również z moją żoną. Logistyka dwuosobowa jest jednak bardziej skomplikowana niż samojeden, ale chociaż mam kogoś do pomocy w noszeniu bagaży :)

Imprez w pełnym tego słowa znaczeniu odwiedziliśmy cztery. Do tego dochodzi czerwcowa wyprawa (listopadową pominę, a następną opiszę jak już nastąpi). Postaram się je pokrótce podsumować.

Grodziec, luty 2012
Tu zapewne będę nieobiektywny, gdyż imprezę tę organizuje moja RPK. Jest to kameralny zlot na zamku Grodziec na Dolnym Śląsku. Zamek jest jednym z najbardziej klimatycznych obiektów w kraju, do tego położonym w "niesamowitych okolicznościach przyrody". By było jeszcze lepiej już trzeci rok z rzędu dopisała pogoda, a więc było śnieżnie i zimno, że śpiki zamarzały.
Poziom imprezy był niezmiennie wysoki. Jedynym zgrzytem są współczesne elementy wyposażenia zamku, których nijak nie można usunąć. 
Sama zabawa warta polecenia. Odpowiednia mieszanka odmrażania marchewki, manewrów, musztry i gier wojennych przyprawiona nocnym obżarstwem i doborowym międzynarodowym towarzystwem. 



Bitwa Narodów, maj 2012
Impreza w 100% komercyjna i sportowa... niby nie moja piaskownica ale bawiłem się jak rzadko. Po pierwsze zjechało się sporo starych znajomych. Po drugie, jak nie przepadam za sportem, to emocje wzięły górę. Kawał rewelacyjnego widowiska. Pełen szacunek dla przygotowania chłopaków. 
I tu należą się, pierwszy raz w moim wydaniu, miłe słowa dla obywateli USA. Jak liczyłem, że z ich zbroi zrobią puszki na mielonkę, to naprawdę podziwiam ich hart ducha, umiejętność zabawy z halabardą w plecach i wieczny optymizm. 
BN to miła odskocznia, spokojny, relaksujący weekend. Warto było.



Wyprawa, czerwiec 2012
To muszę się pochwalić. Takiego kawalerskiego to chyba w filmach trzeba szukać. Prawie tydzień zabawy, w tym dwudniowa, wyczerpująca wyprawa po Jurze: od Olsztyna po Morsko. Razem około 70km, z czego większość drugiego dnia. Skończyło się największymi pęcherzami jakie widziałem, ale zabawa była super.
A więc pokłony i podziękowania dla Bartka i Konrada:)



Świecino, sierpień 2012
Zgrzyt sezonu. Niegdyś inscenizacja była naprawdę fajną imprezą. Siedziało się prawie tydzień, coś tam budowało, coś tam opieprzało, coś zjadło, coś wypiło. Wszystko w przyjemnej atmosferze, z ludźmi o różnym poziomie ale jednak nie przekraczających jakiś granic "mrokoka". W tym roku bańka pękła. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem na żywo buty z owijką! Widziałem kozaków, widziałem wręcz odblaskowo zielony len. Widziałem dzieci z podstawówki z mieczami na inscenizacji. Miałem okazję przekonać się na własnym karku dlaczego bicie w potylicę jest zakazane nawet na buhurcie. Dowiedziałem się, że kolczugi ocynkowane są ok gdy są pożyczone. A, i że trzeba dziękować uczestnikom, gdy do bitwy wyjdą w zegarku a nie w kapeluszu kowbojskim, w którym na co dzień chodzą*. A wszystko to pomimo hucznych zapowiedzi i deklaracji rozwoju i zaciskania pośladków.
Ot wspaniały festiwal waty cukrowej, ryceriady i baloników.




Pogranicze 1474
Nowa impreza w kalendarzu. Koledzy z Lublina zorganizowali na ogromnym obszarze pod samą granicą Ukrainy (blisko Kalwarii Pacławskiej) świetną imprezę terenową. Scenariusz prosty: obóz kontra lotna ekipa. Całodobowe podchody, ataki, zasadzki i ucieczki. Niesamowity klimat miejsca, podarte o krzaki ubrania, przemoczone w strumieniach buty, siniaki od kamieni i wrogich włóczni.
Mam ogromną nadzieję, że za rok Chorągiew Ziemi Lubelskiej również zorganizuje Pogranicze. Mam też nadzieję, że żaden "poważny i dorosły" człowiek nie wpadnie na pomysł by zrobić pułapki ze staczających się ze wzgórza pni bukowych i schowa koszule fantasy do namiotu.



Jaki był ten sezon? W ogólnym rozrachunku ciekawy i pouczający. Można było odpocząć, można było się oczyścić i powiedzieć głośno, że to szambo nie perfumeria. Żałuję wyjazdu na Świecino, żałuję, że nie pojechaliśmy tydzień później na Malešov. No nic, sezon 2012 nas wiele nauczył :)