poniedziałek, 2 grudnia 2013

Dziedzictwo przemysłowe

Dziś chciałbym rozpocząć dyskusję. Mam nadzieję, że znajdzie się kilka osób chętnych do porozmawiania.
Czytając różne wiadomości dotarłem do takiego wpisu pewnego lokalnego politykera:
http://arkadiuszgodlewski.blogspot.com/2013/09/ted-po-slasku.html?showComment=1386001252186#c215657776850494240
Gdy przeczytałem, że EC Szombierki należałoby rozebrać to we mnie zawrzało. Zdaniem tego człowieka (szefa Wojewódzkiego Parku Kultury i Rozrywki w Chorzowie) Bytom to nie Londyn i nie powinien inwestować w utrzymanie obiektów poprzemysłowych.

Kość niezgody, Elektrociepłownia Szombierki wygląda tak:
za: zabytkitechniki.pl

za: jacekmusiol.net

Czy także uważacie, że obiekty poprzemysłowe nie powinny być traktowane jako zabytki? Czy powinniśmy dbać o nie na równi z dworkami i kościołami?

5 komentarzy:

  1. Moim zdaniem, jeżeli obiekt nie stanowi zagrożenia budowlanego (ergo jest mu dużo bliżej do kontenerów gruzu niż do powrotu do świetności) to jest on tak samo cennym zabytkiem jak kościół czy dworek/zamek.
    Niekoniecznie musi tam powstać muzeum, jest przecież pełno apartamentowców, centrów handlowych (wystawienniczych), które powstały w industrialnych wnętrzach.
    Ostatnio w Krakowie, na terenie Browaru Lubicz powstał kompleks mieszkaniowo-usługowy (http://browarlubicz.pl/pl/)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawa jest, chciałoby się powiedzieć, typowa. W Toruniu spłonął i zawalił się budynek dawnego 'Tormięsu", pewnie podobnie datowany jak powyższe. Niestety zabytki przemysłu i technologii nie mają w Polsce lekko (na złom trafiły niemalże wszystkie komputery z rodziny Odra), a wynika to trochę z złej woli a trochę - wydaje mi się - z braku środków. No a to wszystko wynika z mentalności że to co 'nowe' (czyli generalnie ma mniej niż 100 lat, a czasem nawet i więcej) nie jest zabytkiem, nie ważne w jakiej skali czasu egzystuje. Komputery z lat '50 i '60, a nawet te z lat '70 to już zabytki pełną gębą (podobnie jak samochody, a te przecież mają niemalże dwa razy dłuższą historię). Z drugiej strony neogotyckie kościoły otaczane są taką samą pieczołowitością jak te gotyckie, a architektura miejska lat '20 XX wieku jest bardzo chwalona w wielu miastach (szczególnie tych które nie mają innej :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak środków jest wynikiem złej woli lub stulejki umysłowej.

      Usuń
    2. Brak środków w naszym kraju jest chyba wynikiem po prostu małych nakładów, a że potem konserwator/ktokolwiek woli zrobić coś dobrze a coś innego wcale, zamiast wszystko po łebkach to jest jak jest.

      No chyba że mówimy o sprzedaniu zabytku prywatnemu inwestorowi, który ma go zaadaptować. To niby jest super, ale nikt nie chce inwestować, bo zaraz wsiada sztab ludzi na głowę że okna nie takie, a cegłą zbyt czerwona.

      Usuń
  3. Brak środków jest punktem wyjścia, a nie wyrokiem - tylko żeby to zauważyć, trzeba jeszcze ludzi, którzy potrafią myśleć, i dla których dziedzictwo coś znaczy. Ja w swojej niedalekiej okolicy mam przykład jak najbardziej pozytywny - Żyrardów, unikatową planowo zakładaną dziewiętnastowieczną osadę fabryczną. I, dodam, miasto, w którym po upadku tamtejszego przemysłu włókienniczego w latach dziewięćdziesiątych i później bieda piszczała nie ciszej, niż w rejonach pogórniczych. I gdzie wciąż się nie przelewa.

    I w tym mieście solidną część osady fabrycznej uratowano! Oczywiście, poprzez przeróbki na lofty, galerie handlowe, biedronki i inne prywatne inwestycje - ale na określonych warunkach: budynki stoją, są rozpoznawalne, układ urbanistyczny istnieje.

    Inwestorzy przyjęli do wiadomości, że aby tam działać, muszą wziąć którąś czerwoną skorupkę i ją swoją działalnością wypełnić - i jakoś opłaca się, stara zabudowa nie jest tylko zawalidrogą do uprzątnięcia z wartościowej działki.

    Oczywiście - nie wszystkie budynki, oczywiście - nie zawsze idealnie, ale da się? Da się. Może więc jeszcze jest nadzieja - o ile lokalni politycy są ludźmi na jakimś poziomie intelektualnym, a nie kretynami.

    OdpowiedzUsuń