niedziela, 8 grudnia 2013

Uroda tkwi w szczegółach

Trafiłem dziś na zdjęcie jednej z konnych ekip. Grupa jako taka to najwyższa półka rekonstrukcji. Konie, odpowiednie oporządzenie i gotyckie zbroje. Ale na zdjęciu pojawił się jeden detal, który wywołał we mnie odruch wymiotny.
Dlatego na szybko poszukałem po facebook'u i wyciągnąłem kilka zdjęć drobiazgów, które psują wszystko.

profil: Destier

Gotycka zbroja jest po prostu przecudna. Człowiek obok ma ładnie wykończony nitowany kolczy kołnierz i obrzydliwego bobasa. Żaden znany mi hełm z 2 połowy XV wieku nie wymaga noszenia tego paskudztwa. Przecież wyściółki mocuje się wtedy na trwałe w hełmie. Wydał delikwent pewnie masę kasy i dalej wygląda jak człowiek-pieczarka. 

Profil: Compagnia Del DoppioSoldo

Bardzo ładny włoski klappenvisier. Do tego nitowany czepiec na chyba ręcznie szytym pikowaniu. Tylko dlaczego ma odsłoniętą brodę? Jak już wydał tyle kasy, to mógł poprosić o czepiec sięgający do krawędzi pikowania. Prezerwatywa bez czubka... 
W sumie pas skóry do mocowania czepca też mu się skończył o jeden zaczep za nisko...
Wojskowego troczka do zamykania nie skomentuję. 

Profil: Militum Vires

Tu chyba trochę lepiej. Nawet czepiec jest przyszyty do podkładu, o czym wiele osób zapomina i im brzydko powiewa. Ale też zamiast dociągnąć czepiec po bokach twarzy do odpowiedniej wysokości, pozostawiono jakiś nikomu niepotrzebny kawał skóry. I jak już kiedyś zauważył Przemek Bieliński na swoim blogu, cholerne rzemyki wiązane na supełek... Brzydko. 
A można tak ładnie:

Royal Armouries

A na koniec:
Profil: Compagnia Del DoppioSoldo

Wszystkie błędy poprzedników na jednym hełmie plus drucikowaty zatrzask.

Nie chcę tu nikogo piętnować. Zastanawia mnie tylko dlaczego ktoś wydający ogromną kasę na sprzęt nie dba o szczegóły. To są raczej drobiazgi, ale psują ogólny odbiór. Podobnych detali można wiele wymienić. Osobnym akapitem są zniszczone tarcze, podziurawione kolczugi, porwane przeszywki. Jasne, dla niektórych wygląd nie jest najważniejszy. Ale to trochę jak z narzędziami. Gdy byłem dzieckiem dziadek zawsze mnie gonił, że o narzędzia się dba i po użyciu czyści.
Miłej niedzieli.

2 komentarze:

  1. W pełni się zgadzam i uważam, że takie dbanie o szczegóły powinno być nie tylko w rekonstrukcji ale także w sportowo-rycerskich widowiskach wbrew pozorom ludzie to widzą. Sam staram się, żeby takich rzeczy u mnie nie było, nie zawsze to wychodzi bo czasem trzeba coś naprawić na szybko ale robię co mogę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie widoczna jest duża poprawa. Dawno nie widziałem żadnego prawdziwego trypla u profesjonalnych zawodników. Najgorzej jest z podwórkowymi bractwami.
      Naprawy staram się robić na bieżąco, bo łatwiej naprawić jedno kółeczko w kolczudze, niż 10 gdy osłabiony fragment zacznie się pruć. Podobnie z rozdarciami w ciuchach.
      Jestem zbyt biedny by nie dbać o sprzęt :)

      A i jakość elementów też bardzo poszła do przodu w przeciągu ostatnich lat. I to bardzo cieszy :)

      Usuń