piątek, 8 listopada 2013

WYPRZEDAŻ

Witam.
Czasy się zmieniają, Borg się zmienia, to i wyposażenie się musi zmienić. W związku z rewolucjami w moim podejściu do wszystkiego chciałbym sprzedać kilka elementów, głównie uzbrojenia.
Elementy są najwyższej jakości, więc warto.

1) Napierśnik
Jest to bardzo zgrabna rekonstrukcja napierśnika z około 1470 roku z Bresci, znajdującego się obecnie w Londynie (nr inw RATL III 1282a). Wykonany przed Radka Ciszewskiego, polerowany ręcznie, z ręcznie robionymi podkładkami pod nity i sprzączkami, skóra garbowana roślinnie. Napierśnik został przetestowany na przebicie strzałą z łuku angielskiego, po czym pozostał dodający uroku ślad.








2) Salada
Hełm wykonany przez Jacka Materę. Jak dobrze pamiętam - blacha 2,5mm, bardzo wytrzymały. Hełm co prawda jest spawany, ale po połączeniu obu połówek został przekuty, by to ukryć. Wzorowany na hełmie z Met Museum w Nowym Yorku. Oryginał z Bazylei, produkcji Hansa Blarera z około 1480 roku. W hełmie paski ze skóry roślinnie garbowanej, z brązową sprzączką wzorowaną na znalezisku z Wrocławia. Wyściółka w formie koszyczka uszytego ręcznie z ręcznie tkanego lnu, z naturalnym wypełnieniem (niestety nie pamiętam, czy warstwy tkaniny czy filc wełniany). Pasuje idealnie na głowę 60cm, ale dzięki koszyczkowi można dopasować do swojej główki.





3) Podbródek.
Dopasowany idealnie do powyższego hełmu. Wykonany przez Radka Ciszewskiego. Ręcznie polerowany, z ręcznie szytym wyściełaniem z ręcznie tkanego lnu i wełnianego runa w środku. Paski z roślinnie garbowanej skóry, sprzączka ręcznie zrobiona.



4) Naręczaki
Wzorowane na oryginale znajdującym się w prywatnych rękach (publikowany w U. Lehnart, Kleidung und Waffen der Spätgotik III 1420-1480). Wykonane przez Radka Ciszewskiego, ręcznie polerowane, ręcznie kute, hartowane. O ile ogół uzbrojenia pasuje idealnie dla mnie, czyli jakieś 176 wzrostu, te te naręczaki polecam również wyższym osobom.



5) Rękawice
Wzorowane na zabytku przechowywanym w Musée de l'Armée w Paryżu i przedstawieniach ikonograficznych. Oryginalne jest ogół blaszek chroniących rękę, przedramię. Dodatkiem z ikonografii są za to łuskowe palce jako dodatkowe wzmocnienie. Zgrabna, lekka ochrona, niezwykle mobilna, idealna rzecz dla żołnierza.





6) Dzbanuszek
Niewielki dzbanek rozmiarów większego kubka do kawy. Wzorowany na malowidłach Memlinga. Typowy dzbanek produkcji włoskiej z 2 połowy XV wieku.


7) XIII/XIV - wieczna akwamanila/Bügelkanne
Ceramiczna akwamanilka wzorowana na znalezisku z Wiednia z XIII lub początku XIV wieku.


8) XV - wieczne miski
Dwie michy z XV wieku wzorowane na znalezisku z Bytomia na Górnym Śląsku


niedziela, 3 listopada 2013

Materiałowe czepce przy basinetach

Hej.
Dawno nic nie było, więc może czas najwyższy na jakiś niewielki wpis. Zarobiony jestem po łokcie, czasem wychodząc z uczelni czuję się jak Drezno po bombardowaniu. Stąd, wobec braku animuszu, dziś nie będzie nic krytycznego, a prosty przegląd źródeł.

Bardzo mi się zawsze podobały takie ładne czepce do przyłbic pokryte materiałem. Wygląda to jakby chciano ukryć plecionkę kolczugi pomiędzy materacowaniem czepca a zewnętrzną warstwą tkaniny, często również podpikowanej.

Rozwiązanie takie pojawia się stosunkowo wcześnie. Wydaje mi się, że za prototypowe można uznać dziwne kaptury z Biblii Holkham z 2 ćwierci XIV wieku.

Na panu pośrodku widzimy jakiś kaptur kolczy, zapewne podpikowany, z założonym na wierzch pikowanym kapturem zapinanym na guziki. A na wszystkim kolista łebka. 
Początkowo miałem wątpliwości, czy delikwent nie jest intencjonalnie przedstawiony z kolczugą pod kapturem w ramach przedstawienia szyderczego. Ot taki świat na opak. Wątpliwości rozwiały inne przedstawienia z tej Biblii, gdzie widać hełmy z pikowanymi czepcami/kapturami.

Po tym pojedynczym przedstawieniu mam sporą chronologiczną lukę w źródłach.
Pokrywane materiałem czepce pojawiają się ponownie gdzieś pod koniec wieku XIV. Zastanawiające jest, że ich największe zagęszczenie występuje w rejonie okołoalpejskim: Szwajcaria, Tyrol, Austria. Kto wie, może to jakaś lokalna moda.
Poniżej podsyłam kilka fajnych przedstawień z tej serii.
Brixen, początek XV wieku

 Söll, 1 ćwierć XV wieku

Stams, 1426

Nagrobek Waltera von Hohenklingen, zm. 1386

I wyjątki terytorialne: kolejno z francuskiego manuskryptu z 1394 roku i z Bolonii.



A teraz na zakończenie coś bardziej szokującego. Chętnie zobaczyłbym coś takiego na żywo. Proszę Państwa pikowany kaptur na hełmie, Foligno 1 ćwierć XV wieku.


Przy okazji widać jak miała zapewne wyglądać zaginiona zasłona do churburskiego armetu :)


poniedziałek, 23 września 2013

Andrzej Barański 1953-2013

W dniu dzisiejszym zmarł Andrzej Barański, czyli Hako.
Wielokrotnie się kłóciliśmy, zdecydowanie ze sobą się nie zgadzaliśmy. Ale był to ten typ człowieka, którego nie w sposób nie było szanować, cenić i lubić. Dziękuję za każdą kłótnię, za każdy końcowy wniosek, za każdą uwagę i każdy uśmiech. Będzie mi go brakować.

środa, 18 września 2013

Poleaxe a sprawa piechotna

Przeglądam zdjęcia z ostatniej imprezy w Bexbach i wśród piechoty widzę masę poleaxów*. Biegają sobie panowie w swoich bojowych ubrankach, saladkach, czasem napierśnikach z jakimiś młotkami czy toporkami na powiedzmy półtorametrowym kiju.
I tak mnie nagle olśniło, czy aby piechur powinien używać takiej broni?
Bo jak się przyjrzeć tym zachowanym egzemplarzom, to one takie dość rycerskie się wydają:


Traktaty szermiercze może i przedstawiają walkę w wamsach na tego typu broń, ale chyba jednak szkół szermierki nie tworzono dla pospolitego żołdactwa, a ustatkowanych mieszczan, na tyle bogatych, że nie brali się za ryzykowną i nie do końca dobrze płatną wojaczkę, a których było stać na nauczyciela i/lub podręcznik.



No to przeglądamy ikonografię. Poleci zestaw obowiązkowy. Z góry zaznaczam, że oczywiście mogłem coś pominąć. Przeglądając cokolwiek staram się znaleźć normę, nie pojedyncze przypadki. I stąd po obejrzeniu kilkudziesięciu przedstawień zbrojnych, w tym najpopularniejszych jak Hausbuch z zamku Wolfegg czy z Kronik Berneńskich Schillinga pozwalam sobie zasugerować, że piechota nie powinna używać poleaxów. 

U Schillinga znalazłem chyba jeden przypadek użycia klasycznego, polexa o długości nie większej niż właściciel... z czego ten pan miał na sobie jakaś ekstra czapkę ze złotą spinką, piórami i miał obstawę kilku gości w pełnych zbrojach... hmm on po prostu był tam szefem :P
Reszta co prawda używa broni o podobnym żeleźcu, ale na kiju długości analogicznym jak klasyczne halabardy, czyli sięgającym powiedzmy te pół metra nad głowę.


W Hausbuchu jest trochę lepiej. Bo wśród "naddługich" poleaxów, znalazł się jeden klasyczny w rękach w miarę normalnie wyglądającego człowieka.



I ten krótki:


Z czego perspektywa w tym miejscu jest dziwna, ale ok niech będzie.
Z innych obrazków może coś od Hansa Hirtza.



I obraz Mistrza Pasji z Lyversberg z muzeum w Köln.

A na koniec taki włoski paskudek autorstwa Vittore Carpaccio.

Wynika z tego moim zdaniem, że raczej nie stosowano krótkich poleaxów w formacjach piechoty w 2 połowie XV wieku. Wydaje się to logiczne, gdyż jest to broń do otwierania puszek, a nie walki w szyku przeciwko nacierającej jeździe. Przewaga piechoty polega na zwartym szyku i długiej broni, którą trzymali puszki na koniach w odpowiedniej odległości. 
Nie wykluczam użycia takiego rodzaju uzbrojenia, ale sądzę, że to coś raczej wyjątkowego. Droga i nie do końca praktyczna broń, to raczej mało opłacalny zakup dla człowieka, dla którego wojna to sposób zarobku, nie zawsze najmilszy.

*pozwolę sobie używać tego anglojęzycznego określenia dla wygody i jednoznaczności wypowiedzi. Mógłbym używać określenia młotek czy topór rycerski, ale mogłoby to utrudnić przekaz. Pod pojęciem rozumiem wszelką broń o żeleźcu złożonym, na drzewcu krótszym niż właściciel, najczęściej z dodatkową tarczką chroniącą dłoń.

czwartek, 5 września 2013

Wzorzyste tkaniny, czyli rekonstrukcja kołem się toczy.

Kila dni temu sympatyczna grupa zajmująca się XVII wiekiem wrzuciła na fejsbuka zdjęcie swoich członków z początku wieku. Śliczni szlachetni i szlacheccy panowie w kolorowych, wzorzystych szlafrokach.

Pamiętam jak przez lata na łamach frehy i dowolnych innych forów i w rozmowach prywatnych zwalczało się szycie ciuchów "z kanapy" czyli z zasłonek, obiciówek i innych wzorzystych paskudztw, mających z tkaninami historycznymi niewiele wspólnego. Marudzenia dały ostatecznie dobre rezultaty. XVII wiek dziś już nie wygląda jak salon meblowy.

I po latach, gdy od dawna nie widziałem pluszowoaksamitnych houppelande, robe z Ikei, a takie delie, kontusze i żupany są passé jak grom z jasnego nieba pojawia się nowa moda. Przenajjaśniejsi rekonstruktorzy późnego średniowiecza nagle zaczęli obszywać się w hinduskie wzorki.

I uj z tym, że wzory są XIX wieczne. 

Szczyt współczesnego szyku. Drukowana przeszywka i kanapowa jopa.

niedziela, 1 września 2013

Datowanie glewii

Heja.
Ostatnio wśród fejsowych lajkersów mojego bloga, na jednej z udostępnionych fotek, zauważyłem  glewię. Glewia jak glewia, w dawnych, mrocznych dosyć czasach też miałem taką. Wykonana przez znanego producenta z Lubelszczyzny jest dość popularnym, cholernie topornie wykonanym modelem.
Wyglądała tak:

I po latach pozwalam sobie zjechać pomysł noszenia takiego modelu na imprezach XIV czy XV -wiecznych. 
Skąd tak naprawdę pochodzi idea takiej glewii? Ano, pochodzi z XVI wieku. Kilka oryginałów o podobnej formie możemy znaleźć w różnych kolekcjach. 
Na początek dwie glewie gwardii Maksymiliana II, znajdujące się w Higgins Armory Museum.

Dwie kolejne, również gwardyjskie, należały do dworu cesarza Rudolfa II oraz Marxa Sitticha, grafa z Salzburga.

A jeśli ktoś ma za dużo pieniążków, to podobne można kupić w domu aukcyjnym Bonhams

lub w Chriestie's

Więc podsumowując. Ładne glewie, tak popularne wśród naszych tyczkarzy są super, ale dla gwardii z II połowy XVI wieku, nie pod Grunwaldem.
Dobranoc